Aktywiści Greenpeace okupując jedno z urządzeń służących do wydobycia węgla brunatnego w kopalni odkrywkowej Turów, domagają się od premiera Donalda Tuska jednoznacznej deklaracji o zakończeniu pracy odkrywki i elektrowni w ciągu najbliższych lat.
Jak zaznaczają – wyznaczeniu daty zamknięcia całego kompleksu w Turowie musi towarzyszyć plan transformacji regionu, pozwalający uzyskać środki na jego realizację – bez działań rządu region czeka zapaść i bezrobocie.
Aktywiści Greenpeace akcję rozpoczęli siódmego kwietnia we wczesnych godzinach rannych. Kilkunastu uczestników weszło na teren kopalni, po czym wspięło się na jedno z urządzeń o wysokości 13-piętrowego bloku mieszkalnego. Na konstrukcji wywiesili transparenty z podobizną premiera Donalda Tuska i hasłami „Węgiel jest skończony. Premierze, zadbaj o ludzi” oraz „Sprawiedliwa transformacja teraz!”.
– Ludzie z regionu turoszowskiego czekają na strategiczny plan, który zabezpieczy ich przyszłość. Niewiele mogą jednak zrobić bez dużych pieniędzy, na które nie ma szans, jeśli rząd nie przyzna, że Turów przestanie działać w ciągu najbliższych lat. Europejskie fundusze, które mogą się pojawić, jeśli rząd wyznaczy realistyczną datę zamknięcia Turowa, będą wspierać tworzenie nowych miejsc pracy oraz potrzebnych mieszkańcom inwestycji, tak jak dzieje się to już w miejscach zamykanych odkrywek w Wielkopolsce – podkreśla Krzysztof Cibor kierujący zespołem kampanii w Greenpeace Polska.
Aktywiści spędzili noc w kopalni, gdzie spali na urządzeniu do wydobycia węgla brunatnego. Mieli namioty i ciepłe śpiwory. Mimo zimnej i wietrznej nocy, udało im się częściowo zregenerować. Przeszkadzało im jedynie nękanie ze strony osób, które otaczały miejsce protestu. Ktoś na terenie kopalni, całą noc puszczał głośną muzykę, generował różne dźwięki i włączał alarm.
Po ponad trzydziestu godzinach spędzonych na jednej z gigantycznych maszyn służących do wydobycia węgla brunatnego w kopalni odkrywkowej Turów, aktywiści zakończyli swój pokojowy protest. – Premier usłyszał nasz przekaz, teraz czas na jego działanie – mówią.
– Rozpoczęliśmy protest w Turowie, bo nie można dłużej czekać. Dla wszystkich jest jasne, że Turów nie będzie działał tyle, ile obiecują rządzący. Dalsze ignorowanie tego i brak działań rządu oznacza zapaść, chaos i bezrobocie. Chcieliśmy, żeby premier to wreszcie usłyszał. Mamy nadzieję, że nasz przekaz dotarł do niego i teraz wreszcie zacznie działać, by zadbać o ludzi, którzy tu mieszkają i pracują – wyjaśnia Małgorzata Lach, aktywistka uczestnicząca w proteście.
– Nikt nie spędza nocy na koparce przy minusowej temperaturze i silnym wietrze dla przyjemności. Aktywiści i aktywistki podjęli taką decyzję, bo mają dość mydlenia ludziom oczu przez rządzących. Wszyscy mamy tego dość, bo wiemy, że problem nie zniknie, jeśli ktoś udaje, że tego problemu nie ma. Za kilka lat Turów nie będzie miał już żadnego znaczenia w polskim systemie energetycznym. Nie chcemy, żeby został wtedy zamknięty z dnia na dzień, chcemy żeby już teraz premier ogłosił realistyczną datę odejścia od węgla i rozpoczął działania na rzecz sprawiedliwej transformacji regionu – zaznacza Krzysztof Cibor, kierujący zespołem kampanii Greenpeace Polska.
Opr. Waldemar Roszczuk, inf. prasowa /fot. Greenpeace